Wielkie swiecace jajko to baaaardzo wysoki wiezowiec... :d
poki co, jest po polnocy... wielka niedziela... czyli po swieceniu jajek...
jestesmy przed mcdonaldem, ...
przed nami za to... ogromnaaaaa wielka i przesliczna katedra na Sagrada Familia...
A co do poprzedniego wpisu:
zygol sciemnia.
po pierwsze nie chodzi o to ze szybko pisal w srodku transportu, tylko on juz tak ma przeciez. No i klawiatura na tym laptopie nie jest za teges, ale juz sie powoli przyzwyczajam ( :) )
chociaz jest ciezko... szczerze mowiac tesknie za moja plaska 17 calowa dziewczyna i stalym dostepem do internetu
Nie mniej jednak jest fajnie ;)
Co do stopa w Mattes czy jak sie to miasto tam nazywalo, to nie chodzilo o miejscowke, tylko po prostu ludzie nie chcieli sie zatrezymac :D malo samochodow jechalo nomen omen.
Mam nadzieje, ze jutro lapiac stopa do Zaragozy, bedzie le;piej... kurde, musi byc le;piej, bo wlasnie przed minuta sie dowiedzialem w okienku, ze bilet na pociag do samej zaragozy, kosztuje 65€. Super. A pociagu bezposredniego do oviedo nie ma... wiec przesiadka, a potem drugie 65€ lub wiecej... a tyle nie mamy! Beznadzieja. Autobusow niet. Tramwajow niet... az dziwne, bo jedne i drugie sa sto razy lepsze niz w polsce...
Do tej pory wydalismy..yy... jakos kolo 8,67€. Łącznie.
Generalnie ... jest bomba... siedzielismy sobie dzisiaj na plazy moczac nozki w Morzu Balearskim.. ooo...tak ;) to bylo ekstra... wzielismy lapka, usiedlismy pod najblizsza plazy kamienica, polaczylismy sie z niezabezpieczonym dlinkiem ... i tylko facebooka brakowalao zeby ustawic status "Leze na plazy w Barcelonie" :D
Fajowsko, fajowsko... cieszymy sie rowniez z nawiazanych znajomosci.. gdyby nie dziewczyna z nowego yorku... nie mielibysmy mapy...
Co wiecej okazalo sie, ze koles ktory zaoferowal nam nocleg j wyslal maila bo zmienil zdanie, chcial po nas przyjechac na lotnisko... i zabrac nas... no ale zapomnialem tuz przed odlotem odpalic w komorce gmaila.. i nie wiedzielismy o tym.. niemniej jednak noc na lotniskuokazala sie lepszym rozwiazaniem (naprawde lepszym, bo gdybysmy byli w gironie (w miasteczku ktore konczy sie nazwa "farnas" to dopiero pewnie do barcelony bysmy dojezdzali.. a tak, juz ja mamy zaliczona... no.. jutro jeszcze ja poogladamy...
ahh... zeby ten hitchhiking wypalil jutro bo bedzie zle..
A, no i pogoda sie od rana poprawila..sloneczko swieci az milo.. zero deszczu ;)
Dzisiaj spac bedziemy..hm...na plazy sie okazalo nie mozna... ale i tak duzy wiatr byl... wiec chyba pojdziemy do 5 gwiazdkowego hotelu world Trade Center, z widokiem na Morze srodziemne ;)
Serio ;)
Pozdrawiam moja mamusie :*